Jazzpospolita.
Pisałem już o nich kilkukrotnie .
Lubię tych “krawaciarzy”, ponieważ jest to jedna z niewielu Polskich grup, która ma swój oryginalny, od razu rozpoznawalny styl gry.
Właściwie trudno sklasyfikować to co grają.
Z jednej strony jest to niewątpliwie muzyka synkopowana, lecz słychać w niej również elementy rocka czy nawet muzyki klubowej.
Zresztą jeśli ktoś nie zna Jazzpospolitej , zachęcam do posłuchania.
Nie chcę też zanudzać informacjami o tej Warszawskiej kapeli, bo można je znaleźć w internecie a informacje o koncertach na ich stronie. Kliknij
Warszawa latem to miejsce w którym imprez artystycznych z Summer Jazz Days Festiwal na czele, jest bardzo dużo.
Czasami trudno się na coś zdecydować lub też kilka fajnych imprez, ma miejsce w tym samym czasie.
Tej soboty jednak, Jazzpospolita była bezkonkurencyjna.
Jazzpo zagrał koncert na dziedzińcu Ministerstwa Kultury przy Warszawskim, Krakowskim Przedmieściu w ramach projektu “Dziedziniec Kultury”.
Koncert rozpoczął się wieczorem, “w pięknych okolicznościach przyrody” jak to ujął basista, Stefan Nowakowski, zapowiadając występ.
I rzeczywiście dźwięki które popłynęły były magiczne.
Zresztą zerknijcie na fotki poniżej.
“Krakowskie Przedmieście”, ciepły wieczór, leżaki na których mogłeś przysiąść i muzyka, której mógł posłuchać każdy.
Zarówno przypadkowy przechodzień z ulicy jak i ten co wiedział i specjalnie przyszedł.
Do tego wstęp był wolny.
Wielką niespodzianką była obecność na scenie Michała Przerwy Tetmajera.
Gitarzysta jakiś czas temu rozstał się z kolegami by rozwijać swoje projekty muzyczne.
Cóż każdy podąża swoją drogą.
Lecz jak widać, “rozstanie” nie było przeszkodą by po czasie, razem zagrać.
I to jak!!!
Lubię grę Michała Przerwy Tetmajera ponieważ jest bardzo nastrojowa i wielopłaszczyznowa.
Potrafi zagrać spokojne prawie niesłyszalne, wtapiające się w muzykę reszty grupy, dźwięki.
Potrafi też “przyłoić” jak rasowy rockman.
Zrobił to choćby w “Pański Paszport to jakiś żart”.
Zresztą to samo dotyczy Karola Domańskiego, który pomimo tego że jego perkusja nagłośniona jest bardziej rockowo niż jazzowo, gra bardzo zniuansowane ” bicia”.
Dla mnie w Jazzpo, trochę chyba niedocenianym człowiekiem drugiego planu, jest pianista Michał Załęski.
Jak wspaniale tworzy ten specyficzny “klimat”.
jak fajnie (w pewnym sensie oczywiście) “spina” grę pozostałych kolegów.
Panowie zagrali materiał z ostatniej wspólnej płyty kilka utworów z płyt wcześniejszych jak choćby kawałek “Pasażer U-bota”.
To fajny numer który brzmi trochę jak stary jazzrock, smakujący psychodelicznie.
Co ciekawe, utwór “Combination”, znany z tego że na płycie zaśpiewała w nim Paulina Przybysz, na koncercie zagrali instrumentalnie.
I wiecie co ?
wcale na tym nie stracił.
Zyskał w mojej opinii, nowe życie.
Były oczywiście “Balkony”.
Był “Humanizm”.
Było bardzo klimatycznie.
Ci “goście” to po prostu świetni muzycy i świetni instrumentaliści.
Ale w tym wszystkim fajne jest to że oni po prostu się lubią.
Jest między nimi “chemia”, którą wyczuwasz podczas koncertu.
Bez niej nie ma dobrego grania.
Albo może i jest, ale bez “ducha”.
A tu mieliśmy zarówno świetne granie, jak i “ducha” muzyki.
Ducha Jazzpospolitego grania.
Muszę iść na kolejny ich koncert.
Bo to jest po prostu dobra muzyka.
Tekst i zdjęcia R Bajkowski
P.S. O Jazzpospolitej możesz przeczytać w tekście:
“„Jazzpospolite” granie czyli Tubis Trio i Jazzpospolita ” – kliknij