Oldskulowe kolumny Electro Voice – Delta.

Jakiś czas temu miałem  w showroomie duże kolumny Electro Voice Pro.

Dosyć szybko znalazły zacnego właściciela bowiem ich sposób grania jest zgoła odmienny od większości współczesnych konstrukcji głośnikowych.

To bardzo otwarte, żywe brzmienie bez nachalnego basu.

Niektórym może się nie podobać lecz jeśli słuchasz jazzu i klasyki, dopniesz do tych kolumn odpowiedni wzmacniacz, uzyskasz naprawdę dobry  dźwięk.

Teraz  dzięki uprzejmości Pawła Nowaka z Nowakaudio, słucham sobie od kilku dni nieco innej konstrukcji EV o nazwie Delta.

Powstały w podobnym okresie z tym, że o ile wielkie EV Pro były przeznaczone raczej na rynek profesjonalny to Delty są produktem z przeznaczeniem do domów i studiów nagraniowych jako kolumny referencyjne.

Ta „udomowiona” wersja Elektro Voice  jest o połowę mniejsza od wersji Pro i wydaje się być bardziej akceptowalna dla kobiecego oka, chociaż z tym bywa różnie.

Kolumna była produkowana w Szwajcarskim Nidau w  latach 1981 i 1982 .

 

 

Delty to trójdrożne kolumny z ciekawie rozwiązaną sekcją basową, bowiem ten 12 calowy  woofer jest zamontowany na spodniej ścianie obudowy i pompuje powietrze w podłogę poprzez  dostrojoną szczelinę pomiędzy podstawą a dolną częścią obudowy.

Zastosowano w niej również taki sam jak w EV Pro  średniotonowy papierowy przetwornik VMR,  pracujący we własnej wentylowanej obudowie .

To on w dużej mierze odpowiada za bardzo przyjemne brzmienie kolumn ale o tym za chwilę.

Kolumny nie są ani małe ani przesadnie duże.

To coś pomiędzy Heresy  i Forte,  Klipscha.

Również w kwestii  kultury grania jest to podobny sposób myślenia o dźwięku.

Kolumny mają w miarę liniowo i  prawdziwie pokazać naturę odtwarzanej muzyki, do tego mają być łatwe do wysterowania praktycznie przez każdy wzmacniacz.

Delty są konstrukcjami wysoko skutecznymi o średniej skuteczności na poziomie 97dB więc nawet wzmacniacz  lampowy o najniższej mocy  jest w stanie bez żadnego wysiłku zagrać z tymi kolumnami relatywnie głośno, nie wnosząc przy tym zbyt dużo zniekształceń.

Muszę przyznać że Delty spodobały mi się znacznie bardziej niż większe wersje Pro ze względu na nieco gładsze i przyjemniejsze brzmienie idealne do słuchania w domu.

 

 

Po pierwsze to kolumny grające ładnym basem o wielowymiarowym, gradacyjnym brzmieniu.

Niskie zakresy nie są rozciągane lub kompresowane jak w wielu współczesnych kolumnach lecz bardzo selektywne.    Dźwięk  gitary basowej czy kontrabasu jest dobrze zaznaczony zaś perkusja nie „zabija” mnie kafarem stopy co nie znaczy, że nie poczujesz jej gdy Bonzo bardzo energetycznie używa bębna taktowego w kawałku „When The Levee Breaks”.

Basy są namacalne ale zachowują zróżnicowanie brzmieniowe podobnie jak w „Klipschowych” Forte czy Cornwallu.

Średnice to niewątpliwy atut tych kolumn.

Są bardzo przestrzenne i  świetnie oddają szczególnie zakresy, w których zawarty jest ludzki głos zachowując przy tym  naturalne i ciepłe  brzmienie.

Tak więc wokale, fortepian czy instrumenty akustyczne zagrają z nich  niezwykle  precyzyjnie.

Wystarczy odtworzyć  The Köln Concert- Keitha Jarretta i posłuchać  fortepianu oraz tego jak Delty odtwarzają zróżnicowanie dynamiczne w jego brzmieniu.

Zakresy wysokotonowe są reprodukowane przez driver kompresyjny ST 350 z tubą i co ciekawe nie są natarczywe, jednocześnie ładnie i selektywnie oddając brzmienia np. talerzy w perkusji.

Dodam, że podpinałem kilka wzmacniaczy lampowych  od lampy 2A3 poprzez 300B po KT 88 i właściwie w każdym zestawieniu średnice wypadały bardzo dobrze.

Jako, że miałem do dyspozycji wzmacniacze Fezz Audio mogę powiedzieć że najlepiej  kolumny zagrały z „Mirkami” zarówno na lampie 300B jak i 2A3.

Chociaż chyba najpełniejszy, najbardziej równy dźwięk wydobyłem z Miry Ceti 2A3.

To podobnie jak w przypadku większego modelu Pro.

Tu niewątpliwie zadziałała  synergia pomiędzy przetwornikiem VMR a lampami 2A3.

Oczywiście potężniejszym bardziej gęstym basem zagrała Titania na lampie KT88, z kolei wokale najlepiej zagrały z 300B to jednak gdy słuchasz całości, wydaje się, że idealnie homogeniczny dźwięk dawały lampy2a3.

 

 

Wzmacniacz  3 watowy okazał się być bezproblemowy jeśli chodzi o pędzenie tych kolumn.    Mało tego by uzyskać całkiem duże natężenie dźwięku w moim salonie  ten „cherlaczek” nie był rozkręcony nawet do 1/4 mocy  gdzie gałka stanęła pomiędzy godziną 8 a 9-tą.

Do tego poprzez wysoką skuteczność i praktycznie brak tłumienia poszczególnych przetworników przez zwrotnicę, wszelkie niuanse brzmieniowe, echa,  pogłosy a nawet szepty są tu bardzo selektywnie odtworzone.

Dodam, że  jest jeszcze jedna interesująca cecha tych kolumn a właściwie większości wysoko skutecznych kolumn, które powstały dosyć dawno temu takich jak opisywane Delty czy Klipsche.

Otóż zadziwiająco dobrze brzmią w pomieszczeniach, które nie posiadają lub posiadają niezbyt rozbudowaną adaptację akustyczną.

Co ciekawe z podobną sytuacją spotkałem się w zupełnie innym rozwiązaniu z rynku „Pro”  przy okazji  instalacji systemu HPS 4000 bazującego właśnie na wysoko skutecznych rozwiązaniach tubowych.

Na temat systemu HPS4000 przeczytasz tutaj : KLIKNIJ

Otóż  jego twórca w manualach i instrukcjach projektowych  jasno pisze, że w przypadku jego sytemu nie trzeba mocno wygłuszać sali kinowej ( wystarczy tylko bafflewall z przodu i wytłumienie ściany naprzeciwko ekranu) ponieważ wysoka skuteczność jego kolumn plus procesing sygnału (strojenie) kompensują nieco gorszą akustykę sali.

Wydaje mi się, że coś w tym jest bo zawsze gdy miałem do czynienia z wysoko skutecznymi kolumnami, radziły sobie znacznie lepiej w gorszej akustyce pomieszczenia.

Czas na podsumowanie.

Delty pomimo, że to kolumny vintage do tego moje to doskonale  wykonane repliki,  nie należą do najtańszych bowiem za ten pięknie odrestaurowany model z w pełni oryginalnymi przetwornikami trzeba zapłacić 11 000 zł.

Z drugiej strony najbliższe kulturze brzmieniowej kolumny Klipscha o porównywalnych gabarytach i brzmieniu czyli Forte to wydatek ponad 17 000 zł.

Jednocześnie Delty są pozbawione w średnich zakresach natarczywości  poprzez to, że w przeciwieństwie do Klipscha nie stosują w tym podzakresie drivera kompresyjnego z tubą tylko papierowy głośnik, którego brzmienie jest nieco łagodniejsze.

Przez to dźwięk jest miękki i wydaje się być nieco naturalniejszy niż z tuby.

Co do  wyglądu kolumn to sprawa jest dyskusyjna.

Jednym się spodobają inni będą porównywać je do meblościanki z lat 70-tych. 🙂

Tym, którzy mają nieco bardziej wysublimowane poczucie estetyki, kolumny zrekompensują swój wygląd muzyką bardzo przyjemnie odegraną i niemęczącą przez cały dzień słuchania.

 

 

Pewnie jakiś czas pograją  jeszcze u mnie ciesząc świetnym i zrównoważonym, przyjemnym dźwiękiem.

Z Fezzami 2A3 i 300B śpiewają mi pięknie.

Więc?  ….

Zapraszam do posłuchania i jeśli was zauroczą, kupna tych kolumn może wraz ze wzmacniaczem.

 

Kolumny Elektro Voice Delta są odrestaurowanymi replikami oryginalnych Delt.

Wykonano od podstaw cała stolarkę, zachowując  dobór materiałów oraz sposób wykonania obudowy jak w oryginale.

W kolumnach zamontowane są oryginalne  przetworniki EV oraz odtworzona od podstaw zwrotnica ale w układzie i z podziałem zgodnym z oryginalnym schematem.

Kolumny odrestaurowane przez:

Nowakaudio

Charlie Studio

 

tekst i zdjęcia R Bajkowski

 

O Większych modelach Electro Voice przeczytacie tutaj:

Electro Voice Interface PRO – duże kolumny do małego wzmacniacza.

Zaś o Klipschach Forte tutaj:

Lampowa Lybra 300B i Klipsch Forte III, klasyczne granie w nowej odsłonie.

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *