Amerykańskie „brzydale” – głośniki dla konesera.

 

 

Jakiś czas temu pisałem o niezwykłym systemie nagłośnienia kina firmy HPS 4000®.

Twórcą tego systemu jest John F. Allen  który postawił sobie za cel  osiągnięcie najbardziej doskonałych i wiernych w przekazie głośników kinowych.

O tym co to za system i jak jest zbudowany możesz przeczytać:

Audiofilski dźwięk w kinie,  tak to możliwe.

Kiedy gościłem  Johna w moim domu i rozmawialiśmy o dźwięku , jego wizji tego jak ten dźwięk reprodukować i jak on sobie wyobraża dobre brzmienie, zeszliśmy na głośniki surroundowe  jakie stosuje w swoim systemie.

Wtedy powiedział do mnie:

Możesz spróbować  posłuchać ich u siebie w domu.

One nadają się do słuchania muzyki ponieważ w gruncie rzeczy są kolumnami pełno- zakresowymi.

Zanim przejdę do meritum czyli krótkiego opisu wrażeń z ich odsłuchiwania mała dygresja.

John F. Allen przez kilka lat współpracował ze słynnym Paulem Klipschem  w projektach nagłośnienia kinowego jakie  ta szacowna firma miała w ofercie.

Już wtedy miał świadomość niedostatków większości  działających wtedy  dźwiękowych systemów  kinowych.

Wiedział jak duże deficyty w jakości dźwięku, dynamiki i  pokrycia akustycznego sal kinowych, miały ówczesne głośniki kinowe.

John F. Allen na początku lat 80 tych,  postanowił kontynuować dalsze prace już w swojej firmie.

Wykorzystał za zgodą Paula Klipscha, niektóre rozwiązania i zbudował swój system kinowy oparty o tubowe systemy głośnikowe.

Jego ideą było uzyskanie maksymalnego pokrycia akustycznego całej sali  kinowej dźwiękiem.

Chciał uzyskać jak najbardziej wierny, pozbawiony zniekształceń dźwięk z idealnie czytelnym dialogiem, efektami  ale i potężnie odegraną muzyką jeśli tak była nagrana i wymyślona przez kompozytora.

Aby w każdym miejscu sali kinowej zarówno poziom dynamiczny dźwięku  jak i wierność jego odtworzenia była taka sama, zastosował poza doskonałymi systemami głośnikowymi za ekranem również  pełno zakresowe bardzo mocne głośniki surroundowe.

I właśnie o takim głośniku przeczytacie poniżej.

Oryginalnie jest to głośnik HPS SR 70.

Zastanawiacie się zapewne dlaczego „brzydale” i dlaczego dla „koneserów”?

Biorąc pod uwagę ich wygląd zewnętrzny i wykonanie do najpiękniejszych nie nalezą.

Wyglądają raczej „vintageowo” wręcz  jak by były konstrukcjami DIY.

Choć niektórzy preferują taki design.

Skrzynki to obudowy zamknięte wykonane  z grubej sklejki i trzeba przyznać że może  estetyką nie powalają to jednak wykonane są bardzo solidnie, jak przystało na konstrukcję z rynku Pro.

Co ciekawe według specyfikacji HPS,  głośniki te montowane są driverem niskotonowym do góry tak że horny promieniują pod stosunkowo małym kątem w stosunku do płaszczyzny sali kinowej co zapewnia lepsze charakterystyki pokrycia a sufit dodatkowo wzmacnia propagacje tonów niskich.

Dlatego też  terminale do podłączania okablowania w  kinowym ustawieniu głośnika, wypadają na jego górnej ściance ale w domu gdy ustawiasz głośnik driverem nisko tonowym do dołu, wypadają pod głośnikiem.

Jednak najciekawszym elementem są przetworniki.

Średnio tonowe i wysoko tonowe są  robione dla Johna według jego projektu  na zamówienie.

Z kolei woofer niskotonowy dostarcza jeden z  największych producentów przetworników w USA, firmę Eminence.

John zachował w nich to wszystko co kiedyś było wizytówką Klipscha.

Dodatkowo tuba zastosowana do kompresyjnego drivera średnio tonowego jest odlana z metalu.

Ma to swój sens bo nie wnosi wtedy własnych rezonansów dodatkowo świetnie propaguje ten zakres częstotliwości.

Jak te głośniki grają?

Według mnie głośniki w wersji Pro czyli opisywane prze zemnie nie są dla każdego.

Nie z każdym wzmacniaczem  zagrają dobrze.

Z Silver Luną której używam na co dzień,  zabrzmiały dopiero po wymianie całego „setu” lamp na Tung-Sole które nieco uspokoiły granie w górnych średnicach.

Za to z Origami 6550, Haiku Audio zagrały całkiem synergicznie.

 

Dobrze brzmią przede wszystkim z tranzystorowymi wzmacniaczami o stosunkowo dużej mocy.

Tak zresztą były zaprojektowane bowiem na co dzień napędza je 12 kanałowy monoblok o mocy 400 W na kanał produkowany dla Johna przez ATI czyli American Technologies, Morisa Kesslera.

Kompletnie nie zagrały ze wzmacniaczem 3 watowym.

Ten nie był w stanie efektywnie poruszyć drivera niskotonowego.

Co do samego brzmienia to przede wszystkim, głośniki  potrzebowały około miesiąca grania by się ułożyć i zoptymalizować brzmienie.

Pierwsze co zauważasz a właściwie usłyszysz to niezwykłe wyrazista i czysta średnica.

Na początku możesz pomyśleć że grają nieco zbyt natarczywą średnicą ale w dużej mierze zależy to od tego z jakim wzmacniaczem je zepniesz.

W zakresie głosu ludzkiego a precyzyjniej rzecz ujmując, zakresie wokalnym  ich przekaz jest bardzo wierny powiedział bym że tak bardzo że niestety obnaża słabe realizacje.

Słuchałem z nich płyt Kasandry Wilson , Renee Olstead  czy Lady Gaga z Tonym Bennettem.

Wokale brzmią z tych głośników bardzo dobrze i jest to zdecydowanie ich mocna strona.

Jeśli jeszcze realizacja jest na takim poziomie jak w przypadku wymienionych przeze mnie wykonawców lub  choćby jak na płycie  Malii i Borisa Blanka (tego z Yello)  brzmi to wręcz rewelacyjnie.

Tak więc  jeśli płyty są dobrze zrealizowane, słuchanie muzyki z tych głośników to czysta przyjemność.

Cięższe gatunki rocka brzmią raczej niespecjalnie, choć ” 13″ Black Sabbath, zabrzmiała nawet nieźle.

Niestety kilka płyt  to wręcz porażka z U2 na czele.

W przypadku tej ostatniej  tylko potwierdza zdecydowaną słabość realizacji  płyt, chłopaków z Irlandii

Kolejna sprawa to wybrzmienia oraz cała informacja o przestrzeni w jakiej dokonywano rejestracji.

Rewelacja jak dla mnie bo tu naprawdę słychać  szczegóły, oddech wokalisty, wielkość studia.

Jest precyzyjna informacja o długości pogłosu a jego brzmienie słychać dokładnie aż do końca.

Wokale podaje na tyle wiernie  że odnoszę wrażenie iż prawdopodobnie, Sławek Uniatowski gdy nagrywał swoją płytę miał na zębach aparat korekcyjny.

Pod tym względem w średnich zakresach częstotliwości,  słyszę tu więcej, bardziej szczegółowo niż z moich „Diamondów” które skądinąd są całkiem niezłymi głośnikami.

Tu horny pokazują swoją wartość.

Niestety bas  jest w nich twardy.

Nie schodzi tak nisko jak choćby w moich Diamondach.

Ale to konstrukcja zamknięta i  jako głośnik surroundowy nie musi schodzić aż do 20 Hz.

Niski zakres częstotliwościowy w całości  wytwarzają  wysokoskuteczne tubowe superbasy zaekranowe które w warunkach kinowych generują poziom 109 dB .

Dlatego też jeśli poszukujesz sprężystego, okrągłego, mocnego basu to nie znajdziesz go w tych głośnikach .

W tym wymiarze  przypomina raczej studyjne monitory BBC takie jak choćby Spendory.

Podobnie jak one wiernie reprodukują dźwięk.

tak samo niestety dokładnie obnażają słabość realizacji czy kiepskie masteringi.

Ich konstrukcja i wielkość  jest zbliżona  do konstrukcji Klipscha – Heresy.

      

To w pewnym sensie podobny rodzaj przekazu dźwiękowego, z tym że tu średnice są w mojej opinii dokładniejsze natomiast  bas nieco bardziej punktualny ale twardszy choć Heresy chyba pompuje go nieco obficiej.

Lecz w przypadku średnic to nie dziwne bo z tych samych driverów kompresyjnych firma Klipsch, korzystała w poprzednich edycjach klasycznych konstrukcji  takich jak Klipschhorn czy właśnie Heresy.

Dzisiaj John z powodzeniem sprzedaje te drivery entuzjastom wyrobów firmy Klipsch, którzy modyfikują współczesne konstrukcje wymieniając oryginalne przetworniki na te od Johna.

A więc dla kogo może to być głośnik?

Myślę że dla tych którzy chcieli by mieć monitor grający trochę w stylu Spendora  a trochę Heresy.

Kilka osób miało okazję słuchać jak te głośniki grają.

Opinie były takie że albo się bardzo podobały albo nie podobały.

Dla tych  którzy na co dzień pracują z dźwiękiem np. w studiach, widzieli by go jako dodatkowy monitor  do odsłuchów właśnie ze względu na ich dobre charakterystyki w średnicy i  odwzorowaniu przestrzeni.

Głośnik może być dobry dla kogoś kto słucha symfoniki  ale i wokali jazowych czy bluesowych.

Kto ceni dokładność i szybkość w reprodukcji basu ale nie lubi gdy ten bas jest tłusty i  rozciągnięty.

Lubi gdy instrumenty dęte wybrzmiewają,  a analityczny przekaz sekcji smyczkowych powoduje że  możesz policzyć  ile altówek gra w danym momencie.

Niestety nie w każdym pomieszczeniu głośniki  fajnie zagrają  i trzeba trochę pokombinować z ich właściwym ustawieniem.

U mnie najlepiej zagrały, stojąc na podłodze i raczej blisko rogów pokoju.

Myślę że głośnik ten z małymi modyfikacjami, być może ładniejszą obudową, mógłby stać się bardzo dobrą alternatywą dla  choćby oryginalnych Klipschy Heresy 3 generacji w których z ducha Alana Klipscha pozostał tylko znaczek.

(Oj chyba się narażę fanom Klipschy)

Mogły by też w jakimś sensie zaspokoić oczekiwania entuzjastów małych Spendorów.

Głośniki których odsłuchuję pewnie niebawem zawisną w jakiejś sali kinowej gdzieś w Polsce lub Europie.

Lecz kto wie, może niedługo będę mógł pochwalić się  konsumencką wersją tego głośnika.

Kto wie.

Jak mawiał mistrz ZEN:

Zobaczymy.

 

Parametry tego głośnika w wersji kinowej:

skuteczność  98 dB

Moc 600 W

pasmo  50 – 18 000 Hz.

minimalna impedancja – 9 Ohm.

 

tekst i zdjęcia R Bajkowski

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *