Czy koncertowe wydania płyt mogą brzmieć dosłownie?
Czy moc we wzmacniaczach lampowych ma znaczenie?
Czy jest sens stosować amplifikacje złożone z kilku oddzielnych wzmacniaczy i pakować dziesiątki czy setki lampowych” watów w kolumny?
Odpowiedź brzmi – TAK!
Ma to sens i w przypadku koncertów można zbliżyć się do stanu jak byśmy w nich uczestniczyli.
Trzeba po prostu zafundować sobie bardzo mocny system przy czym ja skupię się tutaj na jego lampowej emanacji, która w konsekwencji “przeniesie” mnie dźwiękowo do stanu jaki osiągamy podczas celebracji koncertów na żywo.
Chłopaki z firmy Fezz Audio postanowili zrobić mocarny zestaw audio, bazujący na zupełnie nowym przedwzmacniaczu Sagita i specjalnej wersji najmocniejszego wzmacniacza lampowego jaki mają w ofercie czyli Titanii w wersji końcówki mocy.
Ale od początku.
Sagita jest aktywnym przedwzmacniaczem liniowym, który dysponuje siedmioma wejściami dedykowanymi dla źródeł sygnału oraz jednym wejściem Direct czyli swoistą przelotką, pozwalającą na dopięcie choćby zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego.
Dwie pary wyjść sygnałowych RCA umożliwiają podłączenie do 4 końcówek mocy i można wybierać, które z wyjść mają być aktywne lub sumować ich tryb pracy.
Sagita jest wyposażona w wysokiej klasy dyskretne wzmacniacze operacyjne firmy Burson V6 Vivid oraz pilota, z którego można wybierać źródła dźwięku oraz regulować poziom głośności.
Co do końcówki mocy to jest to Titania w wersji Power Amlifier tyle, że pozbawiona sterowania poziomem głośności i wyboru źródeł dźwięku.
Jednak najciekawszą opcją w tym zmodyfikowanym wzmacniaczu jest możliwość “sumowania” ( tryb BRIDGE) mocy obu kanałów, dając w konsekwencji w opcji MONO możliwość uzyskania 100W z pojedynczej końcówki mocy.
No i dopiero w tym miejscu zaczyna się prawdziwa “zabawa”.
Moim zdaniem największą zaletą tak skrojonego systemu jest jego skalowalność.
Bo gdy kupimy tylko Sagitę i jedną końcówkę mocy Titania Power Amplifier już na starcie dostajemy po 50W na kanał oraz możliwość podpinania do 7 źródeł dźwięku.
Ale można temat pociągnąć dalej i zrobić pierwszy krok rozbudowując system o kolejną końcówkę mocy i uzyskać już po 100W na kanał.
Wtedy nawet trudniejsze do wysterowania kolumny nie będą problemem i da się uzyskać zarówno zadowalające poziomy głośności jak i sensownie reprodukowany bas.
W zestawie zbudowanym na dwóch Titaniach w wersji Power Amplifier przestawia się je w tryb MONO gdzie “zmostkowanie” obu kanałów zwiększa całkowitą moc takiego wzmacniacza do około 100W.
(jeśli założycie zamiast standardowych lamp KT88 lampy KT120 dostaniecie dodatkowe 20W.)
Ale “wisienka na torcie” to system złożony z trzech lub czterech takich końcówek.
Ja nie miałem aż tylu Titanii w wersji Power Amlifier, więc zrobiłem bi-amping wykorzystując dwie końcówki mocy Titania Power Amplifier oraz standardową Titanię z wejściem HF.
O tym jak to było podłączone i jak zagrało zaraz napiszę lecz jeszcze słowo o opcji drugiej.
Jeśli masz już wzmacniacz przyjmijmy że Fezzowy na przykład Lybrę i odczuwasz brak mocy lub dociążenia dołu pasma i bardziej zwartego mocnego brzmienia, dołożenie nawet jednej końcówki mocy i zasilanie kolumn w bi-ampingu wpłynie na dźwięk w mocno zauważalny sposób.
Osobiście przetestowałem taką konfigurację w opcji zarówno z jedną jak i dwiema końcówkami mocy zasilającymi woofery sekcji niskotonowych w moich Klipschach Forte.
Zarówno Lybra jak i standardowa Titania w tym wypadku odpowiadały za zasilanie sekcji średnio wysokotonowej w tych kolumnach.
Na zdjęciach poniżej widać jak to jest połączone.
Wykorzystanie standardowej Titani jako wzmacniacza dla głośnikowych sekcji HF , które są napędzane przez pojedyncze kanały wzmacniacza.
Widoczne dwa wyjścia sygnałowe z przedwzmacniacza Sagita. Wyjście nr 1 kable sygnałowe do obu końcówek mocy Titania dla sekcji LF, wyjście nr 2 kable sygnałowe do trzeciej Titanii dla sekcji HF .
Widoczne mostkowanie obu kanałów w końcówce mocy Titania Power Amplifier przełączonej w tryb MONO, wejście sygnałowe realizowane tylko jednym kablem RCA.
Podłączenie kolumny głośnikowej w trybie bi-ampingu .
W przypadku stosowania funkcji bi-amping trzeba ustawić sumowanie obu wyjść sygnałowych na przedwzmacniaczu Sagita.
Ponieważ przedwzmacniacz Sagita ma dwa wyjścia sygnałowe stereo RCA do podłączenia końcówek mocy, jedno wyjście sygnałowe wykorzystałem do zasilania końcówek mocy dla sekcji LF , zaś drugie podłączyłem w trybie stereo z Lybrą ( lub standardową Titanią) poprzez porty HT .
Oczywiście w kolumnach jeśli porty głośnikowe na to pozwalają należy usunąć wcześniej zworkę pomiędzy portami LF i HF.
Konfiguracja Sagita plus jedna końcówka mocy.
Spodziewałem się, że brzmieniowo nie będzie to różniło się od typowego grania Titani do jakiego jestem przyzwyczajony.
Jednak jest inaczej.
O ile w niskich zakresach i ogólnie wypełnieniu dźwięku jest podobnie o tyle nieco inaczej są rozłożone akcenty. Dźwięk wydaje się bardziej zrównoważony.
Jest dociążony i dynamiczny nie tracąc nic z mocy ale wydaje mi się lepiej zbalansowany w wysokich średnicach i górze pasma.
Wybrzmienia i budowanie sceny ogólnie podobne choć odnoszę wrażenie lekkiego rozciągnięcia na boki kosztem głębokości co jednak chyba nie wpływa na prawidłową lokalizację źródeł dźwięku a więc położenia instrumentów w przestrzeni. Podoba mi się to nowe nieco inne oblicze brzmieniowe Titani.
Konfiguracja Sagita plus trzy Titanie z czego dwie to końcówki mocy.
Spodziewałem się mocy, może bardziej mocnego dźwięku ale uzyskałem doprawdy bardzo duży po prostu koncertowy wymiar grania.
Tu już nie ma miejsca na “dosłuchiwanie” szczegółów, jakiś ledwo słyszalnych szmerów czy domysłów czy coś się tam dźwiękowo pojawiło czy nie.
Wszystko jest podane wprost i jak trzeba.
Każdy szmer, kichnięcie czy wybrzmienie instrumentu w przestrzeni jest bezpośrednie.
Koncerty brzmią jak na żywo i czujesz się wtedy…. jak na koncercie.
Pierwsza mocna “piguła” między oczy za sprawą Jeffa Becka z płyty Live+ uświadamia mi, że jednak moc, duża moc ma znaczenie.
Potem tylko utwierdzałem się w tym przekonaniu za sprawą koncertu Pink Floyd czy słuchania Zeppelinów z winylowych płyt.
Wiem już co miał na myśli Page gdy chciał by perkusja “Bonzo” Bonhama brzmiała mocno.
Jimmy powinien posłuchać Zeppów z mojego zestawu Titani i Klipschy.
Do prawdziwego “bombardowania” a więc uzyskania tego co w rocku i heavy jest istotne czyli ściany dźwięku to jest po prostu idealnie skrojony zestaw.
Zresztą do muzyki symfonicznej także, bo odtwarza ją z dynamiką jaka zarezerwowana jest dla sal filharmonicznych. Jak jest cicho to wiesz, że jest cicho ale i nie musisz wytężać słuchu by usłyszeć ciche altówki czy flety. Ale jak sekcje dęte i smyczkowe przechodzą od Piano do Fortissimo to naprawdę czujesz moc orkiestry symfonicznej.
Beethoven czy koncerty organowe Bacha brzmią z takiego systemu spektakularnie.
Ale uwaga, poziom głośności musi być średnio odgrywany w okolicach powyżej 80 dB bo dopiero wtedy pojawia się ogromna ilość powietrza i uzyskujesz to o co chodzi czyli moc w głośnikach i dużo endorfiny we krwi.
I żeby nie było, trio jazzowe czy małe kwartety smyczkowe brzmią z tego równie dobrze. Nie są przerysowane, a kontrabas ma w końcu swoją naturalną wielkość.
A co się stanie jak mocarną Titanię napędzającą swoimi 50 watami sekcję HF zastąpię Lybrą pompującą 3 razy mniej prądu?
Konfiguracja Sagita plus dwie końcówki mocy Titania oraz Lybra.
Podpinamy i sprawdzamy.
Lybra to wzmacniacz oparty na podwójnym secie lamp 300B w topologii Single Ended.
To może nieoczywisty mariaż lecz chciałem połączyć moc lampy KT88 z wyrafinowaniem lampy 300B.
W dźwięku pojawiły się krągłości w średnicach i bardziej pastelowe ale i zróżnicowane górne zakresy.
To nie tak, że tutaj to “buła z tłustą słoniną”, o nie, jest tak samo selektywnie w dole pasma bo ostatecznie w tej amplifikacji w sekcji LF nic się nie zmieniło.
Lampy KT88 w Titaniach podają stosunkowo mocny i obszerny ale też zwarty jak na lampę bas, który według mnie jest jakościowo lepszy niż ten ten z lampy 300B.
Lecz może to i lepiej bo w tym zestawieniu lampa 300B kreuje dźwięk w zakresie, w którym niepodzielnie rządzi od lat czyli w średnicach i górnych zakresach, zasilając sekcję HF.
Mamy więc kwintesencję masywnego i całkiem mocnego ale i relatywnie punktualnego basu z Titani i zniuansowanych, pięknie prezentowanych średnich i wyższych zakresów.
Jazz zdecydowanie zyskuje, wokale zyskują i jest to już mniej bezpośrednie dobitne granie w górnych zakresach. Koncertowe nagrania brzmią nieco lżej albo może mniej ostro lecz w ogólnym rozrachunku jest inaczej ale nie jest gorzej.
Metallica z koncertowej płyty Clasic Live, której słuchałem z kolegą właśnie w tym zestawieniu i to z winyla brzmiała spektakularnie. To była namiastka koncertu a ja na chwilę “odpłynąłem” z utworem “Master Of Puppets” do roku 87 i ich pierwszego występu w Katowickim Spodku, na którym byłem.
Jeszcze jedna uwaga: tego rodzaju system oparty o końcówki mocy niejako wymusza głośniejsze słuchanie o czym wspomniałem nieco wcześniej. Cała frajda płynie właśnie z tego, że nawet jak jest głośno to nadal jest czysto, przestrzenie i rozdzielczo i wiecie co?
Absolutnie nie męcząco.
Podsumowując:
Plusem rozwiązania jakie oferuje Fezz Audio w swoim systemie opartym o przedwzmacniacz i końcówki mocy na bazie Titani jest ich skalowalność.
Możesz zacząć od jednego wzmacniacza a skończyć na całkiem wypasionych 200W na kanał i czterech końcówkach mocy.
Zaletą samego przedwzmacniacza Sagita jest duża ilość wejść dla źródeł dźwięku oraz zastosowane preampy Bursona, które oferują bardzo zrównoważone brzmienie z odpowiednią ilością powietrza, choć o ile wiem jest możliwość zastosowania innych o podobnej charakterystyce.
Możliwość stosowania bi-ampingu jeśli tylko kolumny jakich używacie na to pozwalają.
System fajnie brzmi nawet wtedy gdy w przypadku bi-ampingu stosujecie różne wzmacniacze w sekcjach HF i LF.
Ale nie oszukujmy się za taką “fajność ” trzeba zapłacić i system do budżetowych nie należy.
Do tego nie ma co oszczędzać na jakości źródeł bo zarówno gramofon i jego wkładka jak i CD powinny być naprawdę dobrej jakości by to właśnie źródła nie stały się tu słabym ogniwem całości systemu.
Ja wracam do koncertowych winyli z mojej kolekcji ….. żona pewnie zadowolona nie będzie bo….. Będzie Głośno.
No i jest “GŁOŚNO”!!!.
Tekst i zdjęcia Robert Bajkowski
Jeśli chcesz przeczytać więcej o Titani i lampach do niej dedykowanych zerknij tutaj:
Czy „Harley” i lampowa Titania mają „duszę”?
Jak kreować indywidualne brzmienie wzmacniacza lampowego?
Titania i Diamond 25, moje synergiczne granie.