Co mają „Gwiezdne Wojny” do „Ściany”, Floydów?

6 lipca 1977 roku grupa Pink Floyd kończy drugą część amerykańskiej trasy  „In The Flash”.  Podczas  koncertu w Montrealu grupa hałaśliwych i podekscytowanych fanów pod sceną tak bardzo zirytowała Rogera Watersa, że ten ​​splunął na jednego z nich.    Waters już wcześniej bywał zły na zachowania fanów odpalających race czy przeszkadzających podczas występów grupy. Powiedział wtedy „Nasze koncerty stały się bardziej wydarzeniem towarzyskim, a nie celebrowanym związkiem między muzykami a publicznością”. Po tamtym występie w nocy rozmawiał z producentem Bobem Ezrinem, o swoich refleksjach i swoim wypaleniu. O tym, że stadionowe występy coraz bardziej oddalały go od publiczności, o rozpaczy, której doświadczał, o izolacji budującej ścianę między wykonawcami, sobą, i publicznością.    Wtedy narodził się pomysł na opowieść o wyobcowaniu, budowie murów i  traumie,  które wynikają z doświadczeń życiowych  Watersa. To pomysł na nowy koncept, którego katalizatorem był właśnie  incydent z Montrealu, i rosnąca  świadomość, że gwiazdorstwo zraziło go do publiczności.

 

 

George Lukas właśnie skończył swój filmowy debiut, THX 1138 i na początku lata 1971 roku po niezbyt dobrym przyjęciu filmu oraz frekwencyjnej klapie nie za bardzo miał co robić. Myślał wtedy nad kilkoma projektami ale po głowie chodził mu już nowy film. Coś w stylu Flasha Gordona, którego uwielbiał z komiksów czytanych w dzieciństwie i serialu  nadawanego w amerykańskiej TV. To miała być komiksowa space-opera ale zrobiona znacznie lepiej niż wszystkie dotychczasowe filmy S.F , z doskonalszymi efektami specjalnymi. Chciał nawet wspólnie z Francisem Fordem Coppolą  kupić prawa do ekranizacji Flasha Gordona od właściciela praw, firmy King Features lecz ta odmówiła mu na to zgody. Co ciekawe Dino De Laurentis pod koniec lat 70-tych odkupił prawa do ekranizacji komiksu i wyprodukował  Flasha Gordona w 1980 roku. Lecz wtedy rządziły już Gwiezdne Wojny, które wskrzesiły na nowo modę na filmy scince-fiction. Niestety film Dino De Laurentisa był tylko słabym i mocno kiczowatym cieniem Gwiezdnych Wojen.    Wracając do 1973 roku Lukas kręci kolejny  film „American Graffiti” dla Universal Studios, który daje mu umiarkowany sukces artystyczny lecz w kinach sprzedaje się dobrze,  przynosząc mu tak potrzebny zastrzyk finansowy . Nie mogąc sfilmować Flasha Gordona, cały czas rozwija swój pomysł na przygodowy film fantastyczny. Zaczyna pisać scenariusz choć jeszcze nikt w Hollywood o tym nie wie. W styczniu 1973 roku ślęczał nad nim  po osiem godzin dziennie pięć dni w tygodniu. To była jego największa „krwawica” bo przerabiał go i pisał  na nowo ponad trzy lata, doszlifowując opowieść ale też przy tej okazji wykreował całe uniwersum otaczające główny wątek  nowego filmu który roboczo nazwał „Star Wars”.    Lukas mając świetny pomysł na film, jasną koncepcję jak ma wyglądać wykreowany w nim świat a właściwie wszechświat niestety nie jest w stanie zainteresować nim studiów Hollywoodzkich. W tamtym czasie filmy fantastyczne nie cieszyły się popularnością więc dyrektorzy studiów nie bardzo byli zainteresowani takim projektem .  Pomysł odrzucają po kolei United Artists, Universal Studios  i Disney.  Dopiero studio Twenty Century Fox w osobie Allana Lada podpisało ostatecznie umowę na produkcję filmu.  Lukas po latach w jednym z wywiadów powiedział  ” Lad nie tyle uwierzył w projekt filmu co uwierzył we mnie”. Kontrakt zapewniał Lukasowi  pełną kontrolę nad filmem, dawał też możliwość  stworzenia oddzielnej firmy do tworzenia efektów specjalnych  jakich do tej pory nie było w kinie. Dzięki temu  świat wykreowany w filmie był tak bardzo realistyczny jak na to pozwalały ówczesne możliwości realizacyjne i zamysł samego Lukasa. Zatrudnia Johna Dykstrę, który stworzy zupełnie nową technikę kręcenia efektów specjalnych za co dostanie potem Oscara.   Lukas wie już, że ma w ręku potencjalny hit. Ma pieniądze na film.  Ma wynegocjowany dobry kontrakt który gwarantuje mu wyłączne prawo do zysków z gadgetów z filmu. Rezygnuje ze swojej gaży reżyserskiej w zamian za prawo do kontynuacji serii filmowej.     W marcu 1976 roku dokonuje ostatnich poprawek lecz co interesujące ostateczna wersja scenariusza Star Wars, była kończona nawet wtedy, kiedy zdjęcia do filmu już się rozpoczęły. Na początku nic nie szło tak jak miało iść . Firma powołana do stworzenia przełomowych efektów specjalnych „przejadła” już milion dolarów i nie wyprodukowała żadnej satysfakcjonującej sceny, w Brytyjskim  Elstree Studios gdzie kręcono sceny wnętrz Gwiazdy Śmierci czy Sokoła Milenium, brytyjski  personel zupełnie olewał pracę przy filmie a Lukas nadal nie zdecydował czy uśmiercić czy też nie Obi-Wan Kenobiego.     Do tego studio FOX coraz bardziej niecierpliwiło się słabym postępem prac i niedotrzymywaniem terminów.     Jednak w konsekwencji dzięki uporowi Lukasa i przełamaniu impasu w produkcji zdjęć efektów specjalnych, wszystko zakończyło się dobrze choć by zmieścić się w budżecie Lukas musiał iść na wiele kompromisów.

 

 

25 maja 1977 roku w 40 kinach w USA odbyła się premiera filmu Star Wars.    Film kosztujący niecałe 9 milionów dolarów,  w który nawet wytwórnia go produkująca nie do końca wierzyła do dzisiaj we wszystkich wersjach zarobił ponad 2,5 miliarda dolarów i dał Georgowi Lukasowi całkowitą niezależność od hollywoodzkich studiów. Dzięki „Gwiezdnym Wojnom” powstała  firma Industrial Light and Magic, która zrewolucjonizowała efekty specjalne w filmach, a z małej „firemki” założonej jeszcze w 71 roku, Lucas Film stał się dużym studiem produkującym choćby serię o Indianie Jonesie. Universal pluje sobie w brodę, że w 1976 odrzucił Lukasa z tym projektem, a Disney ponad trzy dekady później gdy Lukas  odchodził  na emeryturę, kupił od niego firmę Lukas Film za 4,5 miliarda dolarów i do dzisiaj produkuje filmy rozgrywające się w  uniwersum Star Wars.   Co ciekawe Harrison Ford, Mark Hamill czy Karrie Fisher, aktorka grająca księżniczkę Leyę, wcale nie byli pierwszymi wyborami Lukasa. Co byście powiedzieli gdyby Hana Solo zagrał Kurt Russell lub młody Christopher Walken a Luke Skywalkera , Robert Englund ten od Frediego z „Koszmaru z ulicy wiązów”?

 

 

Pink Floyd  w roku 1976 ma ogromne kłopoty finansowe. Muszą szybko zrobić nowy album bo kasa z „Ciemnej Strony Księżyca”  rozpłynęła się w źle ulokowanych inwestycjach finansowych.  Waters powraca do projektu, który nie dawał mu spokoju od pamiętnego koncertu w Montrealu. Koncepcja stworzenia zamkniętej opowieści  o uniwersalnej wymowie i wielu wątkach zaczyna nabierać kształtu. Sytuacja finansowa staje się katalizatorem do przelania luźnych jeszcze pomysłów muzycznych i tekstowych w zwartą opowieść.     Roger Waters w końcu może zrealizować swoje największe dzieło. Muzycznie i tekstowo to w większości jego dokonanie. Koncept i wielowymiarowa opowieść inspirowana zarówno jego życiem jak i postacią  Syde’a Barrett’a, który był pierwszym gitarzystą Floydów, jest już zaakceptowana przez pozostałych członków zespołu. Nad całością przedsięwzięcia czuwa Bob Ezrin spinający całość projektu, dbający o pracę w studiu oraz próbujący zmusić wtedy już mocno  skłóconych muzyków do wspólnej pracy. Dba o kolejne etapy produkcji w kilku studiach, oraz zatrudnia dodatkowych muzyków wspomagających Floydów w nagraniach.  Historia głównego bohatera opowieści muzycznej The Wall czyli Pinka ergo Waters’a i Barretta w jednym, jest echem doświadczeń samego Waters’a. Opowieść, którą w szczegółach rozpisano już na teksty jest teraz dopracowywana w studiu nagraniowym. Materiał powstawał prawie rok nagrywany i miksowany przez Jamesa Gutrie.    W między czasie z grupy wylatuje klawiszowiec, Richard Wright przechodzący  kryzys w życiu osobistym i kompletnie niezainteresowany graniem z zespołem. Ale co ciekawe był potem na powrót zatrudniony zarówno do ukończenia  nagrań jak i podczas późniejszej trasy promującej płytę.   Wright jako opłacany muzyk był jedynym członkiem zespołu, który na niej zarobił, bo Pink Floyd stracił na „The Wall Tour” około 400 000 funtów.  Dwupłytowy, koncepcyjny album wydano ostatecznie w listopadzie 1979 roku.    Na początku 1980 roku rozpoczęła się ostatnia trasa Pink Floyd  w starym składzie by ostateczne zakończyć się finansową klapą, odejściem Rogera Waters’a oraz rozpadem grupy. Ale jest to jednocześnie  najdojrzalsze dokonanie muzyczne grupy  jako całości, ale też  samego Waters’a  i do dzisiaj pozostaje jedną z najlepiej sprzedających się płyt rockowych w historii w nakładzie grubo ponad 30 milionowym.

 

Waters już po rozpoczęciu kariery solowej to właśnie dzięki The Wall miał  możliwość zarabiania dużych pieniędzy dając serię wielkich koncertów-widowisk. Ukoronowaniem tego było przedstawienie w Berlinie upamiętniające zburzenie Muru Berlińskiego, które oglądało na żywo ponad 350 000 ludzi i było transmitowane przez 52 stacje telewizyjne na cały świat. Do dzisiaj duża część materiału z „The Wall” jest wykorzystywana podczas koncertów zarówno przez  Roger’a Waters’a czy David’a Gilmoure’a jak i przez reaktywowany Pink Floyd w jego kolejnych wcieleniach.

 

 

Dwóch twórców  z nieco innych światów, filmowego i muzycznego, którzy dzięki determinacji stworzyli swoje największe dzieła.

George Lukas  swoje dziecięce fascynacje komiksami i literaturą scince-fiction  w dorosłym życiu wykorzystał do stworzenia filmu, który stał się ikoną filmowej fantastyki i wyznaczył na dekady kierunek dla filmów tego rodzaju ale też wprowadził zupełnie nowy sposób ich kręcenia, stworzył nowy model biznesowy, w którym gadgety i wszystko co z filmem jest związane, przynosi dochód nie mniejszy niż sam film. To dzięki Lukasowi i Gwiezdnym Wojnom, Harrison Ford stał się wielką hollywoodzką gwiazdą zaś niezależność producencka Lukasa od hollywoodzkich studiów  dała w konsekwencji zupełnie nowy rodzaj rozrywkowego kina, którego synonimem jest saga Gwiezdnych Wojen czy seria filmów o Indianie Jonesie.

 

 

The Wall pokazało, że muzyka rockowa może być ambitna czy wręcz artystyczna zarówno w formie jak i swoim przesłaniu. Płyta stała się swoistym wzorcem  dla innych koncepcyjnych albumów zaś wysiłki realizatorskie Jamesa Guthrie  w pracy nad jej nagraniem zostały docenione w 1980 roku przyznaniem mu nagrody Grammy za najlepsze nagranie nieklasyczne. Album utrzymywał się prawie 4 miesiące na czele list przebojów Billboard. i był obok „The Dark Side of the Moon” najlepiej sprzedającym się albumem „Floydów”.  Waters, chłopiec z traumą spowodowaną brakiem ojca, niechęcią do szkoły, lewicujący pacyfista i… muzyk z artystycznymi inklinacjami  poprzez swoje doświadczenia i umiejętne przetransformowanie ich do postaci muzyczno-tekstowej, zapewne dzięki temu albumowi będzie rozpoznawany na dekady. W moim przekonaniu to The Wall a nie okres solowy czy współtworzenie Pink Floyd stanie się jego największym osiągnięciem.

Napisałem o swoistych „ikonach”  tamtego czasu ponieważ łączy je pewien wspólny mianownik, przynajmniej dla mnie. Powstały w drugiej połowie lat 70-tych i zarówno film jak i płyta wywarły na mnie wielkie wrażenie kiedy je pierwszy raz zobaczyłem i usłyszałem.

 

 

„Gwiezdne Wojny” to dla mojego pokolenia film kultowy.  To swoisty fenomen bo wywoływał podobne reakcje na całym świecie, stając się popkulturowym wydarzeniem ale też zmienił biznes kinowy oraz samych widzów.    Album  „The Wall”  pierwszy raz usłyszałem z taśmy magnetofonowej, której słuchałem na prostym kaseciaku z Kasprzaka.   Kasetę dostałem od mojej koleżanki, którą z kolei obdarował jej ojciec, przebywający na emigracji w Stanach. Jej jakoś „Floydzi” nie powalili natomiast ja słuchałem kasety kilka razy pod rząd. I im jej częściej słuchałem tym bardziej nie dawała mi spokoju, intrygowała mnie muzycznie ale i emocjonalnie.  Dorwałem potem tłumaczenia tekstów i  puzle „Ściany” w końcu się poukładały. To jedna z niewielu płyt, które miały tak duży wpływ na moje muzyczne gusta. Świat fantazji, komiksów i fascynacja kinem ukształtowały w dużym stopniu wrażliwość i estetykę kina Georga Lukasa. Spowodowały, że z wielką determinacją i wiarą w swój projekt stworzył film, który gdzieś głęboko „tkwi” w wielu już dzisiaj mocno dorosłych ludziach. Film, który nie pozwala nam zapominać, że zawsze gdzieś w głębi serca,  jesteśmy „dzieciakami”, siedzącymi  z wypiekami na twarzy w sali kinowej i oglądającymi walki rebelianckich X-Wingów z myśliwcami Imperium podczas ataku na Gwiazdę Śmierci. Zaś  motyw muzyczny Johna Williamsa stał się ponadczasowym hymnem muzyki filmowej.  „The Wall” przypomina mi o tym, że muzyka i przekaz w tym przypadku historia opowiadana w tej swoistej rock operze, ma wiele poziomów czasami dostępnych dopiero wtedy gdy dorasta się do ich zrozumienia. Że, muzyka to przede wszystkim emocje oraz estetyka jej przekazu.  A wszystko to powstało z geniuszu dwóch gentlemanów, jednego ze słonecznej Kalifornii a drugiego z Cambridge na „deszczowej wyspie”.

I za to jestem im wdzięczny.

Tekst R Bajkowski

Jeden komentarz do „Co mają „Gwiezdne Wojny” do „Ściany”, Floydów?

  1. …o ile dobrze pamiętam 1 albo 2 grudnia ’79 albo w oba te dni w Szczenie na zamku w Sali Bogusława odbywała się Ogólnopolska Giełda Płytowa…”wydarzenie!”. Z kumplami zbierającymi płyty byliśmy bardzo „podjarani” bo organizator zapowiadał premierę „Ściany”. Faktycznie, co wtedy nie było codziennością ktoś poleciał specjalnie do Londynu i przywiózł album prosto na giełdę. A w Sali Bogusława jak to na giełdzie, oglądamy, gadamy, targujemy się i niekiedy coś kupujemy lub wymieniamy. Młodszych zbieraczy trzeba oświecić, że płyta w tamtych czasach kosztowała ok. 10 bagsów a po czarnorynkowym kursie było to tyle ile zarabiali przeciętnie obywatele PRL. Miłość do winyli musiała być więc bezwarunkowa i bezgraniczna. Szał zakupowy był z tego powodu mocno ograniczony ale sam fakt przebywania wśród takiej ilości krążków powodował, że ekscytacja narastała. I nagle wieczorem gość prowadzący giełdę ogłasza, że dostał właśnie informację z Goleniowa (lotnisko), że „Ściana” wylądowała i do godziny będzie na giełdzie. Kiedy już została ze sceny zaprezentowana okładka wszelki ruch w sali zamarł. Ludzie z otwartymi paszczami wysłuchali „The Wall”. Pamiętam jak dziś bo to był mój „pierwszy raz”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *