W nawiązaniu do poprzedniego artykułu, w którym opisywałem doświadczenia z wymianą wzmacniacza operacyjnego we wzmacniaczu zintegrowanym i przedwzmacniaczu gramofonowym Fezz Audio, w poniższym tekście mały suplement albo uzupełnienie.
W międzyczasie udało mi się przetestować najnowsze kości Australijskiego producenta DAC ów i wzmacniaczy słuchawkowych, firmy Burson.
Burson produkuje również doskonałe wzmacniacze operacyjne czyli opampy(OPA).
Można kupić je w dwóch wersjach jako implementacje pojedyncze lub dual mono .
Są one kompatybilne parametrycznie z większością stosowanych obecnie układów tego typu ale zazwyczaj w formie układów scalonych. Burson swoje opampy robi jako układy dyskretne lub w przypadku kości Supreme V5I , hybrydowej.
Zatem zasadniczo stosuje nie układy scalone lecz pojedyncze elementy na płytce pcb.
Czy ma to przełożenie na jakość ? Owszem ma i po wymianie zwykłego opampa na jakikolwiek z modeli Bursona, zazwyczaj nie ma się ochoty wracać do poprzedniego .
Postanowiłem sprawdzić jak zmieniają dźwięk nowe kości Burson V7 Vivid i Clasic.
Szczególnie ten drugi zainteresował mnie w kontekście wymiany w przedwzmacniaczu gramofonowym Gaia.
A więc w Gai miałem okazję porównać wprost standardowo implementowany Burson Supreme V5i z nowymi wersjami V7 Vivid i V7 Clasic.
Obsadziłem Bursona V7 Vivid
po obsadzeniu w gnieździe efekt soniczny jest podobny jak w przypadku starszej wersji V6. który opisywałem w poprzednim artykule.
Jest to bardzo rozdzielcze i analityczne brzmienie. Niestety w przypadku mojego toru z lampowym wzmacniaczem Titania, kolumnami Pylon Diamond D25 oraz używając wkładki gramofonowej Ortofon 2M Bronze, pomimo standardowo ciepłego wymiaru grania tego zestawu, efekt nie był dla mnie satysfakcjonujący.
Brakowało w tym wysycenia w średnicach oraz wrażenia ciepła kojarzonego z analogowym torem.
Być może z wkładkami grającymi gęściejszym, mniej rozdzielczym dźwiękiem na przykład ze szlifem sferycznym, jeszcze by się taki wymiar brzmieniowy obronił.
Niestety w moim systemie było to zbyt natarczywe i zimne granie.
Obsadziłem Bursona V7 Clasic.
Tu zdecydowanie akcenty przesunęły się do środka pasma jednocześnie wysokie zakresy nadal były bardzo rozdzielcze i analityczne. Za to odzwierciedlenie przestrzeni i barwa instrumentów w pierwszym momencie wydawała się znacznie lepsza. Zauważalnie wybrzmienia w przestrzeni zyskały dodatkowe akcentowanie a nawet się wydłużyły. Odniosłem wrażenie jakby dokładniej rysowanej holografii sceny zaś instrumenty pozornie rozsunęły się od siebie.
Po kilku dniach słuchania jednak zacząłem odnosić wrażenie, że czegoś mi w tym “graniu” brakuje.
Wróciłem do “kości” V5i, z którą Gaia jest sprzedawana i ?…. Wszystko się poukładało, zrozumiałem czego mi brakowało albo dlaczego do końca nie byłem z tej zmiany, zadowolony.
Z V7 Clasic pozornie niby zyskuje się na brzmieniowej barwie instrumentów. niby scena i przestrzeń jakby większa ale brakowało mi ..No własnie – równowagi tonalnej i brzmieniowej.
To trochę jak zabawa korektorem graficznym gdzie na początku jest fajnie ale po jakimś czasie najbardziej naturalny okazuje się dźwięk zupełnie czysty czyli czyli taki jakim był na początku.
Nie inaczej było w tym wypadku . Zatem potwierdza się moje spostrzeżenie z poprzednich eksperymentów, że w przypadku Gai lepiej nic nie zmieniać. Przynajmniej w moim systemie takie zmiany nie wnoszą nic co było by warte wymiany oryginalnego opampa.
Ale przy tej okazji zdecydowałem na podobny eksperyment w moim budżetowym DAC Topping D10S .
DAC Topping D10S
Jest to stosunkowo prosty przetwornik cyfrowo-analogowy z zasilaniem poprzez port USB co audiopuryści cyfrowego brzmienia zapewne odrzucają z założenia.
Ale właśnie w tak tanim i mało skomplikowanym DAC-u wydaje się, że zmiana za relatywnie małe pieniądze może wnieść wiele a na pewno jeśli poprawia brzmienie po prostu może się zwyczajne bardziej opłacać niż wymiana DAC-a na droższy .
Tak dokładnie się stało ale w tej implementacji musiałem zastosować specjalną przejściówkę adapter bowiem V7 jest zbyt wysoki by można go zmieścić pionowo w obudowie przetwornika. Adapter powoduje, że kość Bursona można “położyć” na płasko i wtedy mieści się w niskim profilu obudowy . Ten tani Topping z kością XMOS ES9038Q2M i opampem OPA1234 po zmianie tego ostatniego na V7 Clasic zagrał inaczej niż ze standardową kością, pokazując analogowy i rozdzielczy wymiar cyfrowego przekazu ze świetną dynamiką. To brzmienie charakteryzuje się precyzyjnym basem i rozdzielczą górą pasma ale w przyjemnej, ciepłej tonacji z ładnymi średnicami. Wygląda więc na to, że to w cyfrowej implementacji, Bursony pokazują swoją wyższość. Dynamika i brzmienie oraz scena wydaje się zyskiwać i to sporo na wymianie tylko tej kości i to w tak tanim produkcie. Dodam że V7 Vivid również się w tym układzie sprawdził dając bardziej studyjny analityczny i rozdzielczy wymiar brmienia w stosunku do oryginalnego opampa. Sądzę, że w bardziej zaawansowanych układach cyfrowych, W DAC-ach zbudowanych na bardziej wydajnej kości przetwornika cyfrowo analogowego z lepszym zegarem i lepszym zasilaniem, jeśli jest możliwość wymiany standardowego, scalonego opampa na wersje dyskretną od Bursona, warto poeksperymentować.
W moim systemie kość Bursona V7 Clasic zostanie w sekcji cyfrowej DAC.
Uważam, że w analogowym przedwzmacniaczu Gaia zmiana na wyższy model Bursona nie wnosi tyle by jego instalacja w miejsce standardowego V5i, miała sens.
Wygląda więc na to , że kości Bursona znacznie lepiej wpłyną na walory brzmieniowe cyfrowych przetworników co nie znaczy, że w innym zestawieniu, innym przedwzmacniaczu gramofonowym, czy wzmacniaczu zintegrowanym się nie sprawdzą. Bo przecież gra cały system więc to co w jednym nie brzmi synergiczne w innym może się doskonale odnaleźć, dając w konsekwencji wartość dodaną do owego systemu.
Ale zawsze warto sprawdzić bo niewielkim kosztem można czasami dużo poprawić.