Byłem kiedyś w Nowym Yorku.
Wielkim Jabłku, Big Aple, mieście w którym wszystko toczy się niebywale szybko.
Mieście eklektycznym, bardzo Amerykańskim i zarazem bardzo Europejskim albo może lepiej wielokulturowym.
Tygiel, różnokolorowych etnicznych smaków i kultur.
Żółtych taksówek i wielkiego zielonego parku na środku niesamowicie zabudowanej wyspy jaką jest Manhattan.
Metra którym wszędzie dojedziesz i po którym biegają szczury wielkości kota.
Miasto wszelakich klubów muzycznych legendarnych klubów jazzowych i osławionego Harlemu w którym miałem okazję mieszkać i czułem się w nim bezpiecznie.
Time Square był jeszcze przejezdny i bez barierek, a w Katz’s Delicatessen wciąż podawali świetną wołowinę w kanapkach.
Byłem w legendarnym Zebulon Club na Brooklynie.
Słuchałem tam niezłego jam session.
Niestety nie zobaczyłem dwóch wież bo już ich nie było.
Ale kilka fotek przywiozłem i mam nadzieję że trochę inne spojrzenie na New York się wam spodoba.
Robert Bajkowski
tekst i zdjęcia R Bajkowski