Recenzja wkładki gramofonowej MM-Sumiko Olympia.

Jakiś czas temu obsadziłem w moim gramofonie niedrogą wkładkę gramofonową Japońskiej firmy Sumiko.  Jest to wkładka typu MM z wymienną igłą o masie 6,5 g a więc będzie z pewnością pasowała do większości współczesnych ramion gramofonowych.   Dla tych z was, którzy nie do końca są w temacie doboru wkładki do ramienia, odsyłam do wcześniejszego tekstu o tym traktującego Jak dobrać odpowiednią wkładkę do ramienia gramofonu?   Muszę przyznać, że miałem już okazję wcześniej użytkować wkładkę tego Japońskiego producenta jednak z niższej półki cenowej.  Była to Sumiko Perl i jak na niewygórowaną cenę, grała zadziwiająco przyzwoicie.       Japończycy pakują swoje produkty w solidne drewniane pudełeczka i do kompletu dodają pędzelek do czyszczenia igły, klucz i parę śrub z nakrętkami do obsadzenia wkładki.     Niewątpliwym plusem tej wkładki w kontekście samodzielnego montażu jest z jednej strony obudowa, w której wykonano nagwintowane otwory do wkręcania śrub mocujących, z drugiej strony kształt obudowy wkładki i wymiennego sztyftu igły ułatwia ustawienie geometrii podczas jej obsadzania. Ja cenię sobie również dobrze wykonaną osłonkę, która zasłania cały przetwornik dobrze zabezpieczając ją przed przypadkowym uszkodzeniem igły na przykład podczas sprzątania czy odkurzania plinty gramofonu.   Po obsadzeniu i przeważeniu wkładki zdecydowanie potrzeba trochę czasu by elementy mechaniczne igły i przetwornika się ułożyły na tyle by uzyskać optymalne brzmienie.   Wkłądkę Sumiko Olympia mogę  porównać do dwóch innych wkładek, którymi na tę chwilę dysponuję a mianowicie do wkładki 2M Ortofon Blue oraz Gold Note Vasari Gold.  W gruncie rzeczy Ortofon i Sumiko są wkładkami z podobnej półki cenowej.   Vasari jest droższa od nich ponad połowę i w serii wkładek MM jest to najwyższy model tego producenta.  Jak zatem brzmi muzyka za sprawą wkładki Sumiko i jakie słychać różnice w porównaniu do pozostałych wkładek?

 

 

Najogólniej Sumiko jest wkładką grającą stosunkowo liniowo bo w porównaniu do Ortofon Blue nie podbija skrajów pasma i tym samym muzyka przez nią reprodukowana nie wydaje się być tak agresywna.  Ortofon Blue to wkładka jaką często montuje się fabrycznie do modeli współczesnych gramofonów ze średniej półki ( na przykład  ProJect Clasic.)  Zresztą już kiedyś opisywałem brzmienie Ortofona więc raczej skupię się na wykazaniu różnic brzmieniowych pomiędzy wkładkami.  Sumiko Olympia jak wspomniałem wyżej w moim subiektywnym odczuciu gra bardziej zrównoważonym i wysyconym dźwiękiem niż Blue. Do tego niskie zakresy są solidne i selektywne a więc bas nie jest zamulony ani zbyt suchy, jest po prostu w sam raz. Kiedy słucham koncertu Rush – Exit stage Left, który jest nagrany ciemno i gęsto a bas jest na nagraniach mocno obecny, Olympia podaje go selektywnie i dynamicznie. W przypadku średnic i wysokich zakresów są one dobrze ze sobą sklejone i nie ma tu wyostszeń.  Średnie zakresy są reprodukowane w przyjemny sposób. Wysokie tony Olympia odtwarza  moim zdaniem dobrze ponieważ są nieprzesłodzone, precyzyjne i co ciekawe bez przerysowanych sybilantów. Słuchając niektórych starszych winyli, odnoszę wrażenie lekkiej matowości w fakturze wyższych zakresów ale wszystkie remasterowane analogi  z serii Jazz, Blue Note brzmią z kolei rewelacyjnie.

 

 

Ogólnie wkładka nie sprawia wrażenia ani zbyt ciepło ani zbyt zimno grającej. Jest to granie selektywne, dynamiczne i w punkt, na tyle na ile pozwala jakość zarówno samego przetwornika jak i szlifu igły. Co zaś tyczy się  kreacji przestrzeni to ta nie jest tak duża jak w przypadku Vasari, która to wydaje się grać bardziej czarująco. Przez „czarująco” rozumiem, że włoska wkładka wykreuje szerszą i głębszą przestrzeń oraz ocieplony przekaz zaś Olympia będzie nam podawała dźwięk taki jakim on jest w  bardziej analityczny sposób. Po prostu Vasari doda do tego nieco romantyzmu, trochę więcej  przestrzeni i powietrza. I przyznam że sam nie wiem jak to z tymi wkładkami do końca jest.  Ile w tym wszystkim mam do czynienia z techniką a ile z naszym łatwym do manipulacji, umysłem czy też aparatem słuchowym. Jednak dostrzegam czasami bardziej, czasami mniej subtelne różnice czy tez wrażenie, takie oto iż na przykład  Olympia gra przyjemniej od Ortofona Blue, który to z kolei gra skrajami pasma, zaś Vasari genialnie przenosi mnie do nagrań jazzu z lat 60. Muszę przyznać, że takiej „magii” słuchania jak w przypadku analogowego wymiaru muzyki z winyla nie doznacie z systemów cyfrowych. I o ile te ostatnie zapewne zbliżą was do prawdy w sposób podobny do fotografii to analog będzie pięknie malowanym olejnym obrazem. A czy to będzie Rembrandt, Botticelli  czy  hiperrealistyczny  Don Eddy, to już zupełnie inna sprawa.

Zdjęcia i tekst R Bajkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *