W całej zabawie z gramofonem i czarnymi krążkami jak już “wdepniesz” mocno w temat, zaczynasz poszukiwać możliwości by twoje płyty grały jeszcze lepiej.
Moim zdaniem dwa aspekty na pewno mają największy wpływ na ostateczny efekt pomijając wzmacniacz mocy i kolumny głośnikowe.
Z jednej strony będzie to jakość samego gramofonu czyli napędu talerza i mechaniki oraz samego ramienia, a z drugiej wpływ wkładki oraz przedwzmacniacza gramofonowego.
Poza kolumnami głośnikowymi i wzmacniaczem akustycznym to właśnie wkładka gramofonowa i przedwzmacniacz w największym stopniu wpłyną na charakter brzmienia.
W chwili obecnej jeszcze nie jestem na etapie rozważania ponoć szlachetniejszych wkładek MC, które uważane są za najlepsze a na pewno najbardziej precyzyjne i rozdzielcze.
Minusem jak mi się wydaje w stosowaniu takich wkładek jest ich wyższa cena i w większości przypadków brak możliwości wymiany igły.
Jeśli producent daje taką możliwość to taka operacja jest droga i wymaga odesłania do niego wkładki lub trzeba znaleźć wysokiej klasy specjalistę od gramofonów i wkładek bo samodzielnie ta operacja jest raczej niewykonalna.
Dlatego też pozostając w świecie wkładek MM, zdecydowałem wybrać najlepszą z możliwych za rozsądną cenę i wybór padł na wkładkę Gold Note Vasari Gold trochę poprzez to, iż użytkuję gramofon tego producenta.
Do niedawna używałem naprzemiennie wkładki Vasari Red, która oryginalnie dostarczona była z włoskim gramofonem Valore oraz Japońskiej Sumiko Pearl.
Jednak przyszedł czas zmienić je na coś lepszego i po kilku dniach kurier przywiózł paczkę z nową wkładką Vasari Gold od Polskiego dystrybutora wraz z dodatkowym prezentem, a jakże czarnym krążkiem!!
Wkładki Gold Note do niedawna pakowane były w czarne niezbyt ładne pudełko ale od niedawna dostarczane są w nowo zaprojektowanym opakowaniu zresztą bardzo eleganckim, w którym sama wkładka przykręcona jest do płytki z pleksi utrzymującej ją w bezpiecznym położeniu na czas transportu.
To wkładka relatywnie lekka i pasująca do większości ramion współczesnych gramofonów do tego ze stosunkowo wąskim eliptycznym profilem igły a więc dającym dobrą penetrację ścieżki na płycie gramofonowej co przekłada się na precyzyjniejszy i bardziej szczegółowy odczyt dźwięku.
Co ciekawe sama charakterystyka wkładki a więc geometria igły oraz parametry elektryczne są praktycznie takie same jak w znacznie droższej wkładce Sabre z półki Hi-end, Brytyjskiej firmy Vertere.
Możliwe więc iż obaj producenci korzystają z tego samego dostawcy, kupując u niego body wkładek, które są w jakimś stopniu pod nich customizowane, i “ubiera” je tylko w swoje obudowy.
Wracając do Vasari Gold to w portfolio Gold Note jest to najwyższy model wkładki MM.
No dobrze przechodząc do meritum to po obsadzeniu wkładki w gramofonie i skalibrowaniu trzeba dać się jej nieco “dotrzeć”.
Tu mała uwaga, przy jej obsadzaniu w ramieniu trzeba zwrócić uwagę na bardzo precyzyjne ustawienie geometrii wkładki jak i VTA ponieważ brak precyzji ma potem niekorzystny wpływ na jakość uzyskiwanego dźwięku.
Po około 10 dniach wreszcie pokazała optymalne brzmienie i muszę przyznać jest to granie bardzo na plus w stosunku do tego co miałem dotychczas.
A więc jak ona odgrywa muzykę w stosunku do wcześniejszych wkładek?
Zdecydowanie lepiej.
Gdybym miał w jednym zdaniu napisać to jest to wkładka grająca bardzo wyrównanym tonalnie dźwiękiem do tego jest niezwykle rozdzielcza.
Taki efekt przynajmniej dla mnie do niedawna wydawał się osiągalny jedynie z wkładek MC.
A tu niespodzianka bo mając mniej więcej pojęcie jak gra choćby Denon 103 to gdybym nie wiedział, że w gramofonie “siedzi” Włoskie MM, pomyślał bym, że jest to właśnie któryś z Denonów 110-ka lub chyba bardziej właśnie model 103.
W porównaniu do Vasari Red, która jak na wkładkę z igłą sferyczną gra całkiem rozdzielczo model Gold jest jednak produktem z półki wyżej.
Mnie najbardziej urzeka w niej równowaga tonalna oraz kreowanie przestrzeni.
W porównaniu zarówno do Vasari Red czy Sumiko Pearl ale nawet Ortofona serii 2M, Włoski Vasari Gold wydaje się grać przyjemniej.
Może tylko 2M Bronze niósł w sobie podobną emocjonalność przekazu jednak subiektywnie wydaje mi się nieco bardziej “zadymiony” w średnich zakresach.
Reasumując, z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że to jest idealna wkładka dla melomanów słuchających muzyki poważnej.
Jej niezwykła równowaga tonalna oraz precyzja odwzorowania brzmienia instrumentów akustycznych od wiolonczeli po altówki czy instrumenty dęte, sprawi dużo przyjemności właśnie w obcowaniu z symfoniką czy kameralistyką włączając w to również jazz .
Przy tej okazji warto wspomnieć o tym jaki wpływ na ostateczny efekt ma dobór przedwzmacniacza gramofonowego.
Żałuję trochę, że nie mam już świetnego pre od tegoż Włoskiego producenta czyli PH10 , który opisywałem jakiś czas temu.
Przedwzmacniacz gramofonowy Gold Note PH10, trzy oblicza winyla.
Ale mam do dyspozycji trzy przedwzmacniacze podlaskiego Fezz Audio a więc przekrój od najtańszego do najbardziej rozbudowanego czyli Gratia MM/MC.
Gaia Mini.
Poczynając od przedwzmacniacza Gaia Mini to uzyskiwany dźwięk jest bezpośredni bez zbytniego niuansowania czy gradacyjności choćby w brzmieniu kontrabasu albo wiolonczeli.
Uzyskacie brzmienie nieco wyostrzone jak to z typowego tranzystora choć może trafniejszym określeniem jest, bardziej konturowe i o ile w muzyce rockowej czy Pop to się sprawdza to już muzyka instrumentalna z dużą ilością powietrza czy akustycznych instrumentów pozostawia niedosyt.
AC/DC czy koncertowy album Deep Purple z Japonii brzmi tu nawet interesująco ale już bardziej zróżnicowane dokonania choćby Allman Brothers czy Wishbone Ash lepiej sprawdzają się w przypadku modelu Gaia MM.
Ale też Gaia Mini to tani model oparty na stosunkowo niezłym op-ampie Burr-Brown i prostym układzie elektronicznym.
Burr-Brown jest popularnym układem scalonym a sam przedwzmacniacz pomimo dosyć dobrych komponentów użytych do jego konstrukcji, grać będzie na pewno poprawne jednak w przypadku lepszych wkładek warto poszukać bardziej wymagającego przedwzmacniacza.
Gaia.
Takim kompromisem jakości do ceny będzie Gaia oparta na “kości” Burson V5i .
Op-amp Bursona w stosunku do kości Burr-Brown to produkt z półki premium, do tego jest konstrukcją hybrydową a więc częściowo oparty na układzie scalonym ale też na elementach dyskretnych montowanych na płytce PCB tego układu.
Brzmieniowo Gaia w stosunku do swojej mniejszej siostry, pokazuje większą precyzję w lokalizacji dźwięków a więc lepiej pozycjonuje instrumenty w przestrzeni ale też bardziej różnicuje barwy tychże instrumentów.
Ogólnie ten przedwzmacniacz kreuje zaokrąglone brzmienie przypominające nieco lampową sygnaturę dźwięku.
Pojawia się też większa muzykalność oraz wysycenie w średnich zakresach.
Świetnie słychać to na dobrze zrealizowanych płytach z jazzem czy rockiem.
Pokazuje to wspomniana przeze mnie na początku płyta Piotra Schmidta jaką dostałem w prezencie z wkładką, na której swoisty światłocień dźwiękowy powinien a właściwie musi być odegrany zarówno precyzyjnie jak i muzykalnie.
W takiej muzyce bardzo ważnym aspektem jest również barwa dźwięku i właśnie preamp z kością Bursona pokazuje tu swoje zalety.
Przedwzmacniacz gramofonowy Gaia, pierwsze wrażenia.
Gratia.
Ale największy progres w stosunku do Gai Mini daje zastosowanie Przedwzmacniacza MM/MC Gratia czyli najdroższego wzmacniacza z Podlasia.
Tu zapewne zarówno sama topologia układu i dobór elementów dyskretnych na płytce PCB jak i jakość zasilacza (op-amp jest taki sam jak w modelu Gaia MM) ma ostatecznie najlepszy wpływ na brzmienie.
Co prawda dopiero w przypadku zastosowania wkładki MC ta różnica była by naprawdę duża ale nawet w opcji MM z opisywaną wkładką Vasari Gold, brzmieniowo zdaje się wyciągać z niej maksimum możliwości.
Trzeba też uczciwie napisać, że i wkładka daje szansę temu preampowi by po prostu zagrał bardzo dobrze.
W porównaniu do pre Gaia, W Grati wydaje mi się subiektywnie, że dynamika i narastanie sygnału jest nieco lepsze. O ile barwa dźwięku oraz rozdzielczość są chyba podobne w Gai i Grati to prawdopodobnie wysokiej jakości zasilacz i stabilizator napięcia powoduje szybsze narastanie dźwięku, dając po prostu wrażenie wyższej dynamiki i rozdzielczości.
Na przykład słuchając koncertów organowych Handla, będących pewnym wyzwaniem dla systemu audio w tym przypadku ta cecha jest bardzo dobrze słyszalna.
Gdy sekcje smyczkowe uzupełniają brzmienie kościelnych organów właśnie szybkość oraz rozdzielczość pracy przedwzmacniacza w połączeniu z pewną miękkością brzmienia daje poczucie monumentalności tych kompozycji.
Warto dodać że w przedwzmacniaczach Gaia i Gratia jest możliwość wymiany Op-ampów na inne a więc jest opcja zmiany brzmienia obu przedwzmacniaczy.
Pisze nie bez powodu o pewnych różnicach jakie do odtwarzania muzyki wnosi pre gramofonowe bowiem jesli jest dobrej jakości po prostu wyciągniecie z wkładki wszystko co najlepsze dając jej szansę prezentacji waszych płyt w najlepszy możliwy sposób.
Włoska wkładka niewątpliwie należy do wartych zainteresowania bo w moim przypadku ożywiła po raz drugi płyty, które do niedawna uważałem za osłuchane czy też, które z czasem nieco mi się znudziły.
A tu proszę, nagle znajduje w ich brzmieniu jakieś nowe smaczki jakich wcześniej nie zauważałem lub z jakiś powodów mi umykały.
Vasari Gold jest dobrym wyborem dla miłośników Jazzu, bluesa czy klasyki z racji ładnego prezentowania barwy instrumentów ale też wyrównanego brzmienia i dobrej rozdzielczości.
To miłe dla ucha odgrywanie muzyki bez przerysowań czy uwypuklania któregoś z podzakresów.
Wracam więc do płyty Piotra Schmidta – Tribute to Tomasz Stańko by cieszyć się dobrą muzyką i świetnym brzmieniem.
Tekst i zdjęcia Robert Bajkowski