W tym tygodniu miałem napisać o koncercie Rush- Live in Rio.
Lecz gdy kupiłem reedycję płyty Leszka Windera która pierwotnie wyszła na winylu w latach 80-tych, zmieniłem zdanie.
“Rush” będzie za tydzień.
Legendarna grupa Krzak to historia Polskiego bluesa w wersji rockowej.
Zapewne wielu z was pamięta tę grupę bo na początku lat 80-tych obok TSA, Dżemu, Perfectu czy Manamu, była to najczęściej koncertująca grupa rockowo-bluesowa.
W tamtym okresie najbardziej znana z płyty “Krzak-Blues Rock Band Live”.
Dzisiaj jednak chcę napisać o płycie solowej gitarzysty tej grupy.
“Blues Forever” Leszka Windera.
Ten muzyk to już legenda i zarazem instytucja w Śląskim środowisku bluesowym.
Tworzył tam słynną ‘Leśniczówkę” w której grała większość muzyków bluesowych, rockowych, jazzowych nie tylko ze Śląska.
Jego debiutancki album Leszek Winder Blues -Forever powstał w 1985 roku w studiu Polskich Nagrań w Warszawie.
Co ciekawe w tym samym czasie w tym samym studiu, swoją debiutancką płytę nagrywał “Dżem”.
Dlatego też gościnnie na płycie Windera, można usłyszeć Ryszarda Riedla i perkusistę Michała Giercuszkiewicza.
Zagrali tam również inni znani muzycy jak choćby Tadeusz Nalepa, Andrzej Nowak – gitarzysta TSA, czy z trochę innej bajki- Grażyna Auguścik!.
Jej przepiękne wokalizy słychać już w pierwszym utworze “Rock me Now”.
To taki trochę” Floydowski” w klimacie utwór gdzie Grażyna Auguścik wraz z Jorgosem Skoliasem, zabrzmieli naprawdę super synergicznie.
Interesującym aspektem nagrań z tej płyty jest to że Winder zdecydował się na niecodzienny zabieg realizatorski.
Mianowicie pomimo że dysponował studiem i możliwością dogrywania wielu instrumentów i ścieżek, każdy utwór był zagrany tylko raz bez poprawek.
W ten sposób udało się przekazać w nagraniach prawdę i emocje poszczególnych muzyków towarzyszących Winderowi w realizacji tej płyty.
Płyty słucha się dobrze bo to fajnie “kołyszące” rockowo-bluesowe, gitarowe granie.
Do tego jak na czasy “kryzysu lat 80 tych” zrealizowane bardzo poprawnie i czysto.
Lecz duet realizatorów Andrzej Sasin i Andrzej Lupa to naprawdę “górna pólka” realizatorów dźwięku w Polsce.
Wróćmy do płyty .
Utwór “Glazja” to motoryczny rock’n’roll.
Taki powrót Windera do “Krzakowego” grania tyle że, elektryczne skrzypce Błędowskiego, zastąpiła gitara.
“Blues dla Dzidka” to przede wszystkim Rysiek Riedel który “wyskoczył” na chwilę z “Dżemu” by zaśpiewać na tej płycie.
Riedel już wcześniej gościnnie śpiewał na płycie Krzaka “Krzak’i”, ale na “Blues forever”, klimat grania był inny.
Winder, bardziej przypomina w swojej grze, Petera Greena z rozwleczonymi lekko chłodnymi partiami gitary.
Wydaje się też w części utworów być bardziej melancholijny mniej żywiołowy, grający z większym dystansem niż w “Krzaku”.
Jak sam napisał: płyta jest hołdem złożonym jego zmarłemu przyjacielowi, Ryszardowi “Skibie” Skibińskiemu, muzykowi grającemu na harmonijce ustnej w “Kasie Chorych”.
Utwór “Blues o śmierci” jest własnie takim “Greenowym'”bluesem z ładnie wybrzmiewającą w przestrzeni, gitarą Windera.
tym też utworem, kończyło się oryginalne wydanie winylowej płyty.
Mnie osobiście poza “Rock me now” ostatni utwór podoba się z całej płyty najbardziej.
Na wydaniu CD znalazły się jeszcze dwa bonusy.
“Wilczyca” nagrana podczas tej sesji z Tadeuszem Nalepą i “Blues okularnika”.
Podzielam zdanie Leszka Windera, że płyta pomimo że nagrana przeszło 30 lat temu, do dzisiaj brzmi świeżo.
I jest to zasługa przede wszystkim muzyków biorących udział w sesji oraz samego bohatera dzisiejszego posta.
Graniu przez nich, muzyki na 100% bez poprawek i dogrywek.
Świetnej realizacji nagrania.
Płytę można kupić w EMPIK-u za 19 zł.
Sądzę że to dobrze wydane niecałe dwie dychy.
Fajny Polski blues.